Rozważania (czyt. rozkminy) o wszystkim i o niczym. O tym o czym na fejsie czy innej naszej klasie nikt nie wspomina. Ciężkostrawność gwarantowana.

wtorek, 27 marca 2012

Nie taki chciałem być

Ostatnia seria notek to powrót do przeszłości i filozoficzne podejście do życia. Mam złą wiadomość dla ludzi wielbiących teksty nie dłuższe niż ćwierć strony A4. Ten taki nie będzie.

W przededniu 20 urodzin pojawia się w człowieku pewne pytanie. Chciałem napisać, że jest to podstawowe zagadnienie, ale to raczej kwestia indywidualna. W każdym razie chodzi o to kim chciałem być gdy 'skończy się naście'?
Pamiętam siebie jako gnojka, z metra ciętego który w wieku 16 lat cieszył się na wieść tego, że wyrywa się z małego miasteczka zwanego Zabłudów do Białegostoku gdzie czekała nowa szkoła, nowi ludzie, nowe doświadczenia. Ten lans i radość z posiadania biletu miesięcznego na PKS czy Białostocką Komunikację Miejską był jak powiew wiosennego wiatru po długiej i mroźnej zimie. Po 3 latach prania mózgu w gimbusiarni takie coś musiało być czymś niezwykłym. Już samo 'bujanie' starego Autosana w drodze do Białegostoku było czymś co odróżniało mnie od tych o rok młodszych małych gnojków którzy przekraczali progi szkoły którą ja właśnie skończyłem. Pamiętam jak rozmarzałem o tym, że za te 4 lata, gdy w Polsce będzie zbliżać się Euro (patrz teraz), będę kończyć szkołę, będę wysokim, ociekającym zajebistością 'prawie technikiem' z wlasnym autem i z jakimkolwiek poważaniem.
Cóż po 4 latach jedyne co z się spełniło to stary Golf, bo nawet wysoki nie jestem.

Pamiętam jak chciałem zmieniać świat. Swoje pierwsze kroki w Klubie Miłośników Komunikacji Miejskiej który ostatnio się ze mną rozstał. Pamiętam, gdy z zapałem czekałem na zebrania by pochwalić się jakimiś ciekawymi (jak dla tej grupy ludzi) planami, czy pomysłami. Wszystko po to by wielbić transport publiczny w imię zasady, a nie zdrowej logiki. Pamiętam jak szabrowałem starego Ikarusa na zajezdni, a później chcieli mnie stamtąd wyrzucić Teraz nie jestem nawet członkiem stowarzyszenia.

Pamiętam jak po otrzymaniu dowodu osobistego chciałem zmieniać świat, namawiając wszystkich aby szli na wybory. Sam z dumą oddałem głos w wyborach prezydenckich, będąc na lekkim kacu. Nikt o zdrowych zmysłach nie pojechałby przecież autem na lekkiej bani, zagłosować tylko w imię zasad.
To samo robiłem w wyborach samorządowych i parlamentarnych. Dziś widzę jedno. Zepsucie i brak jakikolwiek perspektyw dla tego kraju. Potrzeba chyba 20tonowy młot pneumatyczny dla rozbicia zabetonowanych głów tych wszystkich baranów na każdym szczeblu. Dziś już wiem, że nie warto wierzyć iż demokracja to najlepszy z możliwych systemów.

Pamiętam jak prowadziłem lokalną gazetkę internetową, która wyłożyła się po roku. Mimo to nadal słyszę ciepłe słowa w kierunku tej inicjatywy i możliwe, że do niej powrócę bo to było coś co dawało mi satysfakcję.

Jest za to mnóstwo rzeczy za które nie będę się wstydzić, ale o których nie warto wspominać. Każdy z nas ma swoje tajemnice i rzeczy o których wspomni dopiero gdy obali porządną flaszkę. Od niespełnionych miłości po jazdę samochodem w 7 osób z kontrolą Straży Granicznej włącznie. Przynajmniej dziś uśmiecham się wspominając jaki wtedy byłem młody i głupi. Dziś już jestem tylko głupi. Na szczęście niczego nie żałuję i tej zasady nadal będę się trzymać.

Dziś kończy się naście. Nie osiągnąłem rzeczy które sobie postawiłem za cel. Nie stałem się kimś, kim chciałem być kilka lat temu. Ale tym samym nie mogę powiedzieć, że nie osiągnąłem nic. Mam przecież dach nad głową, własne cztery kółka, mały biznes który powoli się kręci i jak na razie na klientelę nie narzekam. Jednak to tylko 'rzeczy'. W głębi siebie nie jestem tym, kim chciałem być.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz